stycznia 29, 2019

Najpiękniejsza porażka - paleta cieni KARL LAGERFELD + MODEL_CO

Styczeń jak co roku obfituje w wyprzedaże. Co nie sprzedało się w czarny piątek ani przed świętami ma sprzedać się teraz. Zewsząd atakują nas jakże znajome napisy „SALE” - minus 30, 40, 50% itd. Jest to świetna okazja żeby kupić taniej ulubione kosmetyki, ale również okres zwiększonego ryzyka dla kosmetycznych zakupoholików. Magia wyprzedaży i instynkty typowej Grażyny sprawiają, że ja w trakcie wyprzedaży CHCĘ WSZYSTKO. Tak oto w wyprzedażowym szale zakupiłam paletkę CHOUPETTE COLLECTABLE EYESHADOW PALETTE - moją najpiękniejszą styczniową porażkę kosmetyczną.
Design - jest!
Paletka KARL LAGERFELD + MODEL_CO zdecydowanie wyróżnia się opakowaniem. Jako kociara doceniam design podwójnie - plastikowa podobizna Choupette (czyli ukochanej kotki Karla Lagerfelda) jest niczym Hello Kitty w wersji dla dorosłych. Słodka i urocza, ale jednocześnie nie dziecinna - bo przecież sygnowana nazwiskiem dyrektora artystycznego Chanel. Moje wewnętrzne dziecko piszczy z radości za każdym razem kiedy na nią spoglądam. Bo kotek.  
Wyższa półka? 
O australijskiej marce kosmetycznej MODEL_CO przed ich współpracą z Lagerfeldem szczerze mówiąc nie słyszałam - nie jest to marka popularna w Polsce. Cena regularna paletki - 239,00 PLN, dostępna w perfumeriach Douglas - sugeruje jednak, że jest ona kosmetykiem z wyższej półki, czyli - w domyśle - kosmetykiem co najmniej dobrym. 

Kolory w akcji
W paletce znajdziemy 15 cieni w dwóch wariantach kolorystycznych: warm/nude w ciepłej tonacji albo nieco chłodniejsze i ciemniejsze smokey/burgundy. Mój wybór to smokey/burgundy. Cienie nie są podpisane w paletce, nazwy poszczególnych kolorów znajdziemy jedynie na opakowaniu. 

Nie ma to jednak większego znaczenia ponieważ w rzeczywistości nie uzyskamy koloru. Z przykrością stwierdzam, że gorszych jakościowo cieni nie widziałam od dawna - a widziałam wiele. 

Cienie są suche, o znikomej pigmentacji. Kiepska jakość dostrzegalna jest już przy swatchowaniu - większość cieni pyli się i rozmywa, bardzo ciężko jest wydobyć kolor. Na zdjęciach swatche całej paletki. 
1 rząd od góry
2 rząd od góry
dolne rzędy cieni
Jak widać, szału nie ma. Większość kolorów nakładałam na mokry pędzelek, aby cokolwiek było widać. Wiadomo jednak, że niektóre cienie wymagają nieco więcej zaangażowania przy nakładaniu. Postanowiłam dać im szansę i wykonać swatche na bazie Glitter Primer z NYX aby wydobyć kolor i błysk - poniżej efekt (a raczej jego brak).

swatche na bazie NYX Glitter Primer
Makijaż
Czas na makijaż. Co ciekawe, najlepiej z palety zachowują się jasne matowe cienie (mamy dwa - Venice i Havana). Cienie Sydney i London - jasne, błyszczące też nie są złe - możemy je nałożyć na całą powiekę i rozjaśnić spojrzenie. Problemy zaczęły się przy ciemniejszych kolorach - mimo usilnych starań nie byłam w stanie wydobyć głębi żadnego z ciemniejszych kolorów. Cienie były oporne na blendowanie i pogłębianie koloru, za to niezwykle podatne na zbijanie się w grudki tworząc mało estetyczne plamy. 

Po dłuższym machaniu pędzelkami udało mi się uzyskać efekt delikatnie przydymionego matowego oka w niezbyt zachwycającym brązowo-różowym kolorze. Przeciętne, ale do przyjęcia. Cienie nakładałam na bazę  z MIYO. 

Nie wykluczam, że przy innej bazie, większych umiejętnościach i sprzyjających warunkach biometeo dałoby się uzyskać lepszy efekt. Mnie się szczerze mówiąc odechciało próbować. 



Podsumowanie

Niestety, w przypadku palety CHOUPETTE COLLECTABLE EYESHADOW PALETTE jakość nie idzie w parze z ceną. Jak dla mnie, cienie wyglądają ładnie jedynie w opakowaniu. W mojej kolekcji będą pełnić funkcję czysto dekoracyjną - do tego nadają się najlepiej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Kupuję za Ciebie