Styczeń jak co roku obfituje w wyprzedaże. Co nie sprzedało się w czarny piątek ani przed świętami ma sprzedać się teraz. Zewsząd atakują nas jakże znajome napisy „SALE” - minus 30, 40, 50% itd. Jest to świetna okazja żeby kupić taniej ulubione kosmetyki, ale również okres zwiększonego ryzyka dla kosmetycznych zakupoholików. Magia wyprzedaży i instynkty typowej Grażyny sprawiają, że ja w trakcie wyprzedaży CHCĘ WSZYSTKO. Tak oto w wyprzedażowym szale zakupiłam paletkę CHOUPETTE COLLECTABLE EYESHADOW PALETTE - moją najpiękniejszą styczniową porażkę kosmetyczną.
Design - jest!
Paletka KARL LAGERFELD + MODEL_CO zdecydowanie wyróżnia się opakowaniem. Jako kociara doceniam design podwójnie - plastikowa podobizna Choupette (czyli ukochanej kotki Karla Lagerfelda) jest niczym Hello Kitty w wersji dla dorosłych. Słodka i urocza, ale jednocześnie nie dziecinna - bo przecież sygnowana nazwiskiem dyrektora artystycznego Chanel. Moje wewnętrzne dziecko piszczy z radości za każdym razem kiedy na nią spoglądam. Bo kotek.
Wyższa półka?
O australijskiej marce kosmetycznej MODEL_CO przed ich współpracą z Lagerfeldem szczerze mówiąc nie słyszałam - nie jest to marka popularna w Polsce. Cena regularna paletki - 239,00 PLN, dostępna w perfumeriach Douglas - sugeruje jednak, że jest ona kosmetykiem z wyższej półki, czyli - w domyśle - kosmetykiem co najmniej dobrym.
Kolory w akcji
W paletce znajdziemy 15 cieni w dwóch wariantach kolorystycznych: warm/nude w ciepłej tonacji albo nieco chłodniejsze i ciemniejsze smokey/burgundy. Mój wybór to smokey/burgundy. Cienie nie są podpisane w paletce, nazwy poszczególnych kolorów znajdziemy jedynie na opakowaniu.
Nie ma to jednak większego znaczenia ponieważ w rzeczywistości nie uzyskamy koloru. Z przykrością stwierdzam, że gorszych jakościowo cieni nie widziałam od dawna - a widziałam wiele.
Cienie są suche, o znikomej pigmentacji. Kiepska jakość dostrzegalna jest już przy swatchowaniu - większość cieni pyli się i rozmywa, bardzo ciężko jest wydobyć kolor. Na zdjęciach swatche całej paletki.
![]() |
1 rząd od góry |
![]() |
2 rząd od góry |
![]() |
dolne rzędy cieni |
Jak widać, szału nie ma. Większość kolorów nakładałam na mokry pędzelek, aby cokolwiek było widać. Wiadomo jednak, że niektóre cienie wymagają nieco więcej zaangażowania przy nakładaniu. Postanowiłam dać im szansę i wykonać swatche na bazie Glitter Primer z NYX aby wydobyć kolor i błysk - poniżej efekt (a raczej jego brak).
![]() |
swatche na bazie NYX Glitter Primer |
Makijaż
Czas na makijaż. Co ciekawe, najlepiej z palety zachowują się jasne matowe cienie (mamy dwa - Venice i Havana). Cienie Sydney i London - jasne, błyszczące też nie są złe - możemy je nałożyć na całą powiekę i rozjaśnić spojrzenie. Problemy zaczęły się przy ciemniejszych kolorach - mimo usilnych starań nie byłam w stanie wydobyć głębi żadnego z ciemniejszych kolorów. Cienie były oporne na blendowanie i pogłębianie koloru, za to niezwykle podatne na zbijanie się w grudki tworząc mało estetyczne plamy.
Po dłuższym machaniu pędzelkami udało mi się uzyskać efekt delikatnie przydymionego matowego oka w niezbyt zachwycającym brązowo-różowym kolorze. Przeciętne, ale do przyjęcia. Cienie nakładałam na bazę z MIYO.
Nie wykluczam, że przy innej bazie, większych umiejętnościach i sprzyjających warunkach biometeo dałoby się uzyskać lepszy efekt. Mnie się szczerze mówiąc odechciało próbować.
Podsumowanie
Niestety, w przypadku palety CHOUPETTE COLLECTABLE EYESHADOW PALETTE jakość nie idzie w parze z ceną. Jak dla mnie, cienie wyglądają ładnie jedynie w opakowaniu. W mojej kolekcji będą pełnić funkcję czysto dekoracyjną - do tego nadają się najlepiej.